Stoisko obmyślone, teraz trzeba je tylko zrobić:)) Mamy olbrzymią nadzieję, że zajrzycie do nas:)) <3
Pierwsza sowa wiosny nie czyni, ale może coś pomoże na zaoknową pogodę:)) prezentujemy pierwszą z pierwszych - sówkę z naszej pierwszej kolekcji Softies:))
"Leśne Historie" cz.II Tego dnia słońce wstało wyjątkowo wcześnie, a wraz z nim zwierzęta, gotowe do pracy przy budowie domu dla niedźwiedzi. Wiedziały już, czego będą potrzebować, ale nadal nie ustaliły miejsca. Padały różne propozycje, ale żadna nie była wystarczająco dobra. Wszyscy siedzieli zasępieni, a wędrujące grzyby zwiesiły swoje kropkowane główki. - Według mnie najlepsze miejsce jest nad strumieniem - do gromadki doleciał głos nie wiadomo skąd. - Kto to powiedział? - zastanawiali się wszyscy rozglądając wokoło. Spomiędzy drzew wysunęła się wielka głowa, z której wyrastały gałęzie. Trudno było się zorientować, do kogo należy. Zwierzątka przyglądały się przybyszowi, zadzierając główki do góry, a wędrujące grzyby krzyknęły: - Co za świetny pomysł - nad strumieniem! - i na wszelki wypadek się oddaliły. Rysio, największy z całego towarzystwa, zapytał dziwnego gościa: - Czy Ty jesteś drzewem? - Nic mi o tym nie wiadomo - odrzekł gość, przeżuwając wolno liście - Czemu tak myślisz? - To oczywiste! - krzyknął Tomek, którego aż zjadała ciekawość - masz gałęzie!. - Ha ha ha ha!! - gość o mało nie zakrztusił się ze śmiechu - to moje rogi! Jestem łosiem, mam na imię Antoni. Dzień dobry. Słyszałem Waszą rozmowę i postanowiłem Wam pomóc. Znam świetne miejsce nad strumieniem, gdzie jest dużo powalonych drzew. W ich korzeniach można urządzić wyśmienity dom dla całej rodziny niedźwiedzi. Mogę Was tam zaprowadzić, sam mieszkam w tamtej części lasu. Jest tam wesoło i przytulnie. Jesteście gotowi obejrzeć to miejsce? - Tak! tak! - krzyknęły wędrujące grzyby, które znowu zjawiły się nie wiadomo kiedy. Reszta towarzystwa zaniemówiła. - To cudowny pomysł - pierwsza odezwała się Karolina - bardzo dziękujemy! - W takim razie chodźmy! - uśmiechnął się Antoni. - Ja nie dam rady, mam za krótkie nóżki - zmartwił się jeż Tomek. - W takim razie pozwól, że Cię przewiozę - zapraszam na moje poroże - powiedział Antoni, schylając się uprzejmie i czekając, aż Tomek wygodnie usiądzie. Żegnani łagodnym szumem Zosi i Dziadzia Artura wyruszyli w stronę strumienia. Wędrowali i wędrowali, zachwycając się mijanymi widokami. Czas upływał szybko na wspólnej pogawędce, więc zdziwili się, kiedy łoś nagle zatrzymał się i powiedział: - To tu. Rozejrzeli się dookoła. - Jak tu pięknie - krzyknęli zauroczeni. Las w tym miejscu mienił się tysiącem kolorów, a pomiędzy drzewami wesoło płynął strumień. - Ojej, a czy to też są łosie? - zapytał Maciek wskazując pochylone nad wodą zwierzęta. - To jelenie - Beatka i Piotruś - wyjaśnił Antoni - moi dobrzy przyjaciele. Chodźmy się z nimi przywitać. Beatka i Piotruś z zainteresowaniem słuchali opowieści łosia o tym, jak poznał nowych przyjaciół i zaproponował swoja pomoc przy budowie domu dla niedźwiedzi. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że będziemy sąsiadami - powiedziała Beatka. - My też! - zawołała Karolina i przytuliła oba jelonki.
Tęsknimy:) Że do wiosny to oczywiste, ale także do skupiska starej blachy, do kształtów ostrych lub płynnie zaokrąglonych, do świateł, wycieraczek, skórzanych siedzeń. Do błysku, kolorów i tego ulotnego klimatu legendy, historii i marzeń o wolności:)
Wymyślenie i uszycie zabawek to jedno. Uwielbiamy je i cieszą nas niezmiernie. Ale czegoś brakowało, bo nadal były jakieś bezosobowe. I nagle pomysł - napiszmy bajkę, z naszymi zwierzątkami w rolach głównych. Czemu nie?! Zapraszamy serdecznie na I część:))
" Za górami, za rzekami i wielkimi jeziorami rósł bardzo duży las. Był to największy las w okolicy i rozpościerał się aż po horyzont. Oprócz tego, że był bardzo duży, to był także bardzo stary. Rosła w nim niezliczona ilość drzew, krzewów, krzaczków i cała masa malutkich i większych roślinek. W lesie mieszkały także różne zwierzęta - od maleńkich myszek aż po wysokie i dostojne łosie, które miały poroże tak wielkie, że czasem trudno je było odróżnić od gałęzi. Na samym środku lasu znajdowała się polana porośnięta trawami, wśród których rosły kolorowe kwiatki. Przy polanie swoje mieszkanka miały różne zwierzęta, które spotykały się na jej środku, kiedy miały jakiś problem do rozwiązania albo chciały po prostu wspólnie spędzić czas. Po prawej stronie starego dębu, zwanego przez mieszkańców lasu Dziadziem Arturem, mieszkał jeż Tomek. Jego mieszkanko było bardzo przytulne, wyłożone liśćmi i miękkim mchem. Niedaleko jeżowego domu znajdowała się nora liska Maćka. Lisek zbudował ją sobie w korzeniach sosny Zosi i bardzo lubił tam mieszkać. Na lewo od sosny, w małej uroczej norce, wokół której rosła soczysta trawa i kwiaty - mieszkał zając. Nikt nie wiedział, jak na prawdę miał na imię. Wszyscy mówili na niego Zając Marzyciel, bo ciągle myślał o niebieskich migdałach, tak niebieskich jak jego uszy i ogonek. Pewnego słonecznego popołudnia, a był to wtorek, przyjaciele spędzali razem czas na polanie, jedząc i rozmawiając wesoło. Nagle usłyszeli odgłos łamiących się gałęzi. Zamarli przerażeni, a hałas nasilał się z każdą chwilą i przybliżał, a wraz z nim to straszne coś, co go robiło. Najdzielniejszy z nich wszystkich jeżyk, pokonując strach, krzyknął najgłośniej jak umiał: - Kto tam??! - To ja! - usłyszeli w odpowiedzi i natychmiast rozpoznali głos swojego przyjaciela Misia Rysia. - Witaj przyjacielu!!! - ucieszyły się zwierzęta, bo bardzo lubiły Rysia i tęskniły za nim od czasu, kiedy wyruszył na długą wycieczkę. Kiedy jednak Ryś wynurzył się z krzaków, dostrzegły, że nie jest sam. Był z nim drugi miś. - Kogo przyprowadziłeś ze sobą?- spytał lisek Maciek. - To moja siostra Karolina. Poprosiłem ją, żeby zamieszkała ze mną - odpowiedział Ryś. - Ależ Rysiu, zaszumiał Dziadzio Artur, przecież Ty nie masz domu... Rzeczywiście, to była prawda. Odkąd skończyła się poprzednia zima i Rysio opuścił gawrę swojej mamy, nie miał swojego domu. Spał pod gołym niebem i spędzał cały czas na świeżym powietrzu. W lecie to bardzo przyjemne, ale co będzie, kiedy zrobi się zimniej? Przyjaciele zamyślili się i posmutnieli. Każdy zastanawiał się, czy dwa duże niedźwiedzie zmieszczą się w ich norkach? Tymczasem zając Marzyciel zastrzygł uszkami i niespodziewanie dla wszystkich zawołał: - Już wiem! Zbudujmy miśkom nowy duży dom! - Jaki to świetny pomysł! - krzyknęły wędrujące grzyby, które znane były z tego, że pojawiały się znienacka w ważnych momentach i znikały chwilę później. Leśni przyjaciele, których grono poszerzyło się o Karolinę, siedzieli na polanie do późna, rozprawiając żywo na temat czekającej ich wspólnej pracy. A potem bardzo zmęczeni rozeszli się do swoich domków i poszli spać."
CDN.
Dziś przedstawiamy Wam owoc współpracy nowej marki Pacz! i Loflov:) dziewczyny stworzyły tipi, których cudnym uzupełnieniem są zwierzątka i drzewa z naszej kolekcji Forest Friends:)