Showing posts with label kids room decoration. Show all posts
Showing posts with label kids room decoration. Show all posts
Thursday, April 17, 2014
Jak woda to i...
Sunday, November 24, 2013
Przez ostatni czas...
nazbierało się trochę nowości:) Nie pisałam, bo się rozchorowaliśmy wszyscy prawie po kolei. Pracowałam w tym czasie rzecz jasna, bo przecież byle choroba mnie nie wstrzyma, ale na pisanie bloga sił już brakło. To teraz nadganiam - na pierwszy ogień idą czarne koty (wierzę, że wszystkie czarne koty przynoszą wyłącznie szczęście:)
No to szczęścia i kolorowych <3
Koty dostępne tu:)
I jeszcze coś na dobry sen:
No to szczęścia i kolorowych <3
Wednesday, July 3, 2013
Leśne Historie część ostatnia
Kochani, za chwil kilka pakuję kalosze i uciekam w nadmorskie tereny poszaleć koncertowo i odpoczywać na piasku:) Przed wyjazdem jednak zapragnęłam przekazać Wam ostatni odcinek "Leśnych historii", bo w kolejce czekają już następne:) Dzisiejszy bohater, który pojawił się w bajce, spotka się jeszcze z nami i zobaczymy, jakie czekają go wakacyjne przygody. Ale najpierw zobaczcie, kto miał dziś bardzo wyjątkowy dzień:)
Zając Marzyciel obudził się tego dnia wyjątkowo wcześnie. Zaraz po tym, jak otworzył oczy,
ogarnęło go uczucie podekscytowania - to był TEN dzień!! Jego URODZINY!! Wyskoczył z
posłania, szybko umył zęby, przeczesał wąsy i wybiegł z norki na polanę. Wokół panowała jeszcze poranna cisza, ale gdzieniegdzie slychać było już odgłosy budzącego się lasu.
- To będzie wyjątkowy dzień - pomyślał zając i poszedł przygotować sobie śniadanie.
- Dzień dobry Marzycielu - przywitał go Tomek; polana powoli zaczęła zapełniać sie przyjaciółmi, zbierającymi się na wspólny posiłek.
- Dzień dobry! - powiedział zając, nie kryjąc radości. Kiedy wszyscy rozsiedli się na trawie popatrzył na nich z oczekiwaniem. Ale nikt nie wspomniał nawet o jego urodzinach, nikt nie składał mu życzeń.
- To nic - pomyślał - na pewno zrobią to po śniadaniu. Mimo wszystko zasmucił się.
- Co się stało zajączku? wszystko w porządku? - spytał jeżyk Wodniczek.
- Tak. Dziś jest po prostu taki wyjątkowy dzień...
- To prawda - odrzekł Dziadzio Artur przyglądając mu się z góry - zapowiada się piękna pogoda. Ale dlaczego Cię to smuci?
- To nic, tak tylko sobie myślałem, że chciałbym dziś zrobić coś nadzwyczajnego.
- To świetny pomysł - wykrzyknęły znienacka Wędrujące Grzyby - a co?!
- Nie wiem, chciałbym spędzić z Wami trochę czasu - odpowiedział.
- Bardzo chętnie zajączku - powiedział lis - tylko później, bo mam dziś mnóstwo spraw na głowie.
- Ja też - powiedziała Matylda - może po południu przylecę do Was znowu.
Okazało się, że każdy ma tego dnia coś bardzo ważnego do zrobienia i po śniadaniu polana opustoszała. Marzycielowi zrobiło się bardzo przykro.
- Wygląda na to, że nikt nie pamięta o moich urodzinach - westchnął i poszedł do swojej norki.
Dzień dłużył się niemiłosiernie i zając starał się wynajdywać sobie najróżniejsze zajęcia, aby tylko się nie smucić. W końcu zrobił już wszystko co mu przyszło do głowy, a że nic nie działało, zdecydował się po południu iść na długi spacer. Zaszedł jednak tak daleko, że kiedy postanowił wrócić już się ściemniało, a kiedy dotarł na polanę, było już ciemno. Wokół nie było nikogo.
- Gdzie są wszyscy? - pomyślał zaniepokojony - to bardzo dziwne, powinni już wrócić do domów.
Nagle zobaczył małe światełko. Najpierw jedno, potem następne i następne, aż w końcu cała polana rozbłysła setką maleńkich świetlnych punkcików odsłaniając stojący na środku stół i zebrane przy nim zwierzęta.
- NIESPODZIANKA! - wykrzyknęły chórem - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ZAJĄCZKU!!!
Marzyciel nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- To dla mnie?!? zrobiliście to dla mnie?!? - spytał wzruszony.
- Oczywiście - zaszumiała Ada, kuzynka Zosi, która przyszła z daleka specjalnie na tą okazję - przecież to Twoje urodziny - zaśmiała się.
- Chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę - rzekła Matylda.
- I zrobiliście! Jaki piękny stół...
To prawda, przyjaciele bardzo się postarali - było mnóstwo pysznego jedzenia, wielki tort z jagód i malin, miodowy napój, a wszystko pięknie przybrane polnymi kwiatami i gałązkami ziół. Z drzew zwisały kwietne girlandy, a obok Dziadzia Artura na zajączka czekała cała góra prezentów.
Wszyscy usiedli do stołu i zaczęła się uczta. Przybyli wszyscy przyjaciele z bliższych i dalszych rejonów, którzy rzadko zapuszczali się w te okolice, tak jak np Eleonora, ciocia Antoniego. Dziś bardzo zadowolona siedziała obok Beatki i Piotrka i żywo rozmawiała o wydarzeniach z jej części lasu.
Nagle siostry Ala i Ola poruszyły się niespokojnie i odbiegły od stołu.
- ALARM!ALARM! - usłyszeli goście - Człowiek idzie!!!!
Po chwili polana opustoszała, a każdy, choć nie było to łatwe, schronił się w bezpiecznej kryjówce. Na polanie zjawił się mały chłopczyk. Był bardzo przestraszony i płakał, więc nawet nie zauważył, że obserwują go dziesiątki oczu; usiadł na pniu i skulił się. Siedział tak płacząc cichutko, a Artur i Zosia patrzyli na niego z uwagą.
- Zgubiło się biedactwo - zaszumiała Zosia - musi być przerażony, sam w ciemnym lesie...
- Jego rodzice z pewnością go szukają, ale czy dadzą rade tu trafić? - odpowiedział jej Artur.
- Trzeba mu pomóc! - wykrzyknęła Matylda i chłopczyk aż podskoczył na dźwięk głosu sowy - dla niego to było tylko pohukiwanie, które jeszcze bardziej go wystraszyło.
Na polanie dało się wyczuć napięcie, każdy myślał podobnie, ale nikt nie odważył się wyjść pierwszy.
W końcu Marzyciel wychylił się zza krzaka i mimo strachu podszedł bliżej chłopca. Ten przestał płakać i z niepokojem spojrzał na zająca. Po chwili kolejne zwierzęta zaczęły wychodzić z kryjówek i podchodzić do małego gościa, cichutko, żeby go nie wystraszyć. W końcu otoczyły go wszystkie i nagle chłopczyk uspokoił się - poczuł, że te wszystkie lisy, jelonki, nawet niedźwiedzie chcą mu pomóc i żadne z nich nie zrobi mu krzywdy. Postanowił więc się do nich odezwać, mimo iż nie sądził, aby go zrozumiały.
- Nazywam się Franek. Nie wiem gdzie jestem - powiedział cichutko - zgubiłem moich rodziców...poszedłem tylko nad strumień i nagle zrobiło się ciemno, a ja nie mogłem znaleźć drogi. Nie wiem jak wrócić do domu... - urwał i cichutko zapłakał. Marzyciel patrzył na niego wyczekująco.
- Mieszkam niedaleko lasu, zaraz przy starym moście.
Zajączek odwrócił się do swoich towarzyszy i powiedział:
- Trzeba go odprowadzić do domu, przecież nie może tu zostać na noc.
- To prawda - przytaknęła Karolina - pójdziemy wszyscy.
- Świetnie! - ucieszył się Miś Ryś - chodźmy więc.
Marzyciel popatrzył na chłopca i skierował się w stronę dróżki, którą przyszedl. Franek zawahał się, ale po chwili wstał i ruszył za zającem, a reszta zwierząt poszła za nimi. Wokół nich latały świetliki oświetlając drogę. Szli tak dość długo, aż w końcu znaleźli się na skraju lasu, gdzie pomiędzy drzewami widać było światła latarek i nawoływania ludzi, którzy pomagali w poszukiwaniach chłopca.
Nagle wszyscy ludzie zatrzymali się, gdyż ich oczom ukazał się niesamowity widok - z lasu wyszedł zając, za którym szedł Franek otoczony całą gromadą zwierząt. Chłopiec dostrzegł rodziców i krzyknął z radości:
- Mamo! Tato!
Podbiegł do nich i bardzo mocno się przytulił.
- Franek, synku, wszędzie Cię szukaliśmy! Gdzie byłeś?! Nic Ci nie jest??
- Byłem aż na polanie. Było ciemno i bardzo się bałem, ale potem przyszły do mnie te wszystkie zwierzęta i powiedziałem im, że się zgubiłem, a one odprowadziły mnie tutaj.
Rodzice przyjrzeli mu się zaskoczeni.
- Co Ty mówisz, synku?? - spytała z niedowierzaniem Mama.
- To prawda, one mi pomogły!! - powiedział z przejęciem Franek.
Rodzice odwrócili się w stronę lasu, gdzie stały zwierzęta.
- W takim razie bardzo Wam dziękujemy - powiedział wzruszony Tata - uratowałyście naszego synka!
I bardzo się zdziwił, bo zając popatrzył na niego i kiwnął głową, jakby odpowiadał "nie ma za co"
Po czym zwierzęta odwróciły się i weszły z powrotem do lasu. Marzyciel odwrócił się ostatni raz i widząc machającego na pożegnanie Franka pomyślał szczęśliwy:
- Ty był naprawdę wyjątkowy dzień.
"Leśne historie" część ostatnia
Zając Marzyciel obudził się tego dnia wyjątkowo wcześnie. Zaraz po tym, jak otworzył oczy,
ogarnęło go uczucie podekscytowania - to był TEN dzień!! Jego URODZINY!! Wyskoczył z
posłania, szybko umył zęby, przeczesał wąsy i wybiegł z norki na polanę. Wokół panowała jeszcze poranna cisza, ale gdzieniegdzie slychać było już odgłosy budzącego się lasu.
- To będzie wyjątkowy dzień - pomyślał zając i poszedł przygotować sobie śniadanie.
- Dzień dobry Marzycielu - przywitał go Tomek; polana powoli zaczęła zapełniać sie przyjaciółmi, zbierającymi się na wspólny posiłek.
- Dzień dobry! - powiedział zając, nie kryjąc radości. Kiedy wszyscy rozsiedli się na trawie popatrzył na nich z oczekiwaniem. Ale nikt nie wspomniał nawet o jego urodzinach, nikt nie składał mu życzeń.
- To nic - pomyślał - na pewno zrobią to po śniadaniu. Mimo wszystko zasmucił się.
- Co się stało zajączku? wszystko w porządku? - spytał jeżyk Wodniczek.
- Tak. Dziś jest po prostu taki wyjątkowy dzień...
- To prawda - odrzekł Dziadzio Artur przyglądając mu się z góry - zapowiada się piękna pogoda. Ale dlaczego Cię to smuci?
- To nic, tak tylko sobie myślałem, że chciałbym dziś zrobić coś nadzwyczajnego.
- To świetny pomysł - wykrzyknęły znienacka Wędrujące Grzyby - a co?!
- Nie wiem, chciałbym spędzić z Wami trochę czasu - odpowiedział.
- Bardzo chętnie zajączku - powiedział lis - tylko później, bo mam dziś mnóstwo spraw na głowie.
- Ja też - powiedziała Matylda - może po południu przylecę do Was znowu.
Okazało się, że każdy ma tego dnia coś bardzo ważnego do zrobienia i po śniadaniu polana opustoszała. Marzycielowi zrobiło się bardzo przykro.
- Wygląda na to, że nikt nie pamięta o moich urodzinach - westchnął i poszedł do swojej norki.
Dzień dłużył się niemiłosiernie i zając starał się wynajdywać sobie najróżniejsze zajęcia, aby tylko się nie smucić. W końcu zrobił już wszystko co mu przyszło do głowy, a że nic nie działało, zdecydował się po południu iść na długi spacer. Zaszedł jednak tak daleko, że kiedy postanowił wrócić już się ściemniało, a kiedy dotarł na polanę, było już ciemno. Wokół nie było nikogo.
- Gdzie są wszyscy? - pomyślał zaniepokojony - to bardzo dziwne, powinni już wrócić do domów.
Nagle zobaczył małe światełko. Najpierw jedno, potem następne i następne, aż w końcu cała polana rozbłysła setką maleńkich świetlnych punkcików odsłaniając stojący na środku stół i zebrane przy nim zwierzęta.
- NIESPODZIANKA! - wykrzyknęły chórem - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ZAJĄCZKU!!!
Marzyciel nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- To dla mnie?!? zrobiliście to dla mnie?!? - spytał wzruszony.
- Oczywiście - zaszumiała Ada, kuzynka Zosi, która przyszła z daleka specjalnie na tą okazję - przecież to Twoje urodziny - zaśmiała się.
- Chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę - rzekła Matylda.
- I zrobiliście! Jaki piękny stół...
To prawda, przyjaciele bardzo się postarali - było mnóstwo pysznego jedzenia, wielki tort z jagód i malin, miodowy napój, a wszystko pięknie przybrane polnymi kwiatami i gałązkami ziół. Z drzew zwisały kwietne girlandy, a obok Dziadzia Artura na zajączka czekała cała góra prezentów.
Wszyscy usiedli do stołu i zaczęła się uczta. Przybyli wszyscy przyjaciele z bliższych i dalszych rejonów, którzy rzadko zapuszczali się w te okolice, tak jak np Eleonora, ciocia Antoniego. Dziś bardzo zadowolona siedziała obok Beatki i Piotrka i żywo rozmawiała o wydarzeniach z jej części lasu.
Nagle siostry Ala i Ola poruszyły się niespokojnie i odbiegły od stołu.
- ALARM!ALARM! - usłyszeli goście - Człowiek idzie!!!!
Po chwili polana opustoszała, a każdy, choć nie było to łatwe, schronił się w bezpiecznej kryjówce. Na polanie zjawił się mały chłopczyk. Był bardzo przestraszony i płakał, więc nawet nie zauważył, że obserwują go dziesiątki oczu; usiadł na pniu i skulił się. Siedział tak płacząc cichutko, a Artur i Zosia patrzyli na niego z uwagą.
- Zgubiło się biedactwo - zaszumiała Zosia - musi być przerażony, sam w ciemnym lesie...
- Jego rodzice z pewnością go szukają, ale czy dadzą rade tu trafić? - odpowiedział jej Artur.
- Trzeba mu pomóc! - wykrzyknęła Matylda i chłopczyk aż podskoczył na dźwięk głosu sowy - dla niego to było tylko pohukiwanie, które jeszcze bardziej go wystraszyło.
Na polanie dało się wyczuć napięcie, każdy myślał podobnie, ale nikt nie odważył się wyjść pierwszy.
W końcu Marzyciel wychylił się zza krzaka i mimo strachu podszedł bliżej chłopca. Ten przestał płakać i z niepokojem spojrzał na zająca. Po chwili kolejne zwierzęta zaczęły wychodzić z kryjówek i podchodzić do małego gościa, cichutko, żeby go nie wystraszyć. W końcu otoczyły go wszystkie i nagle chłopczyk uspokoił się - poczuł, że te wszystkie lisy, jelonki, nawet niedźwiedzie chcą mu pomóc i żadne z nich nie zrobi mu krzywdy. Postanowił więc się do nich odezwać, mimo iż nie sądził, aby go zrozumiały.
- Nazywam się Franek. Nie wiem gdzie jestem - powiedział cichutko - zgubiłem moich rodziców...poszedłem tylko nad strumień i nagle zrobiło się ciemno, a ja nie mogłem znaleźć drogi. Nie wiem jak wrócić do domu... - urwał i cichutko zapłakał. Marzyciel patrzył na niego wyczekująco.
- Mieszkam niedaleko lasu, zaraz przy starym moście.
Zajączek odwrócił się do swoich towarzyszy i powiedział:
- Trzeba go odprowadzić do domu, przecież nie może tu zostać na noc.
- To prawda - przytaknęła Karolina - pójdziemy wszyscy.
- Świetnie! - ucieszył się Miś Ryś - chodźmy więc.
Marzyciel popatrzył na chłopca i skierował się w stronę dróżki, którą przyszedl. Franek zawahał się, ale po chwili wstał i ruszył za zającem, a reszta zwierząt poszła za nimi. Wokół nich latały świetliki oświetlając drogę. Szli tak dość długo, aż w końcu znaleźli się na skraju lasu, gdzie pomiędzy drzewami widać było światła latarek i nawoływania ludzi, którzy pomagali w poszukiwaniach chłopca.
Nagle wszyscy ludzie zatrzymali się, gdyż ich oczom ukazał się niesamowity widok - z lasu wyszedł zając, za którym szedł Franek otoczony całą gromadą zwierząt. Chłopiec dostrzegł rodziców i krzyknął z radości:
- Mamo! Tato!
Podbiegł do nich i bardzo mocno się przytulił.
- Franek, synku, wszędzie Cię szukaliśmy! Gdzie byłeś?! Nic Ci nie jest??
- Byłem aż na polanie. Było ciemno i bardzo się bałem, ale potem przyszły do mnie te wszystkie zwierzęta i powiedziałem im, że się zgubiłem, a one odprowadziły mnie tutaj.
Rodzice przyjrzeli mu się zaskoczeni.
- Co Ty mówisz, synku?? - spytała z niedowierzaniem Mama.
- To prawda, one mi pomogły!! - powiedział z przejęciem Franek.
Rodzice odwrócili się w stronę lasu, gdzie stały zwierzęta.
- W takim razie bardzo Wam dziękujemy - powiedział wzruszony Tata - uratowałyście naszego synka!
I bardzo się zdziwił, bo zając popatrzył na niego i kiwnął głową, jakby odpowiadał "nie ma za co"
Po czym zwierzęta odwróciły się i weszły z powrotem do lasu. Marzyciel odwrócił się ostatni raz i widząc machającego na pożegnanie Franka pomyślał szczęśliwy:
- Ty był naprawdę wyjątkowy dzień.
Labels:
animal pillow
,
animal toys
,
bajka dla dzieci
,
dla dzieci
,
drzewo
,
forest friends
,
fox pillow
,
kids pillow
,
kids room
,
kids room decoration
,
leśne zwierzęta
,
zabawki
Wednesday, June 12, 2013
Mobile c.d
Narobiłam się ostatnio tych mobili:) I cieszę się, bo lubię je bardzo i widzę, że Wy też je lubicie. No to proszę, kilka ostatnich pokazuję:))))
słoneczny
indiański
balonowy
latawce
Labels:
balony
,
felt
,
filc
,
indiański
,
kids room decoration
,
latawce
,
mobile
,
niebo
,
ozdoba na ścianę
,
pokój dziecka
Subscribe to:
Posts
(
Atom
)