- Czas na posiłek - zawołała Karolina, zapraszając całe towarzystwo nad brzeg strumienia, gdzie czekały już przygotowane przez nią smakołyki. Kiedy zmęczeni przyjaciele nabierali sił o ciężkiej pracy, usłyszeli nagle szelest gałęzi i łopot skrzydeł, a po chwili obok nich usiadła sowa. Poprawiła sobie piórka i rzekła:
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłam?
- Nie - powiedział Antoni - przyleciałaś w samą porę. Następnie zwrócił się do zdziwionych przyjaciół:
- To Matylda, mieszka w górze strumienia.
- Witaj - zawołały chórem zwierzęta.
- Częstuj się proszę - powiedziała Karolina.
Matylda jednak wyglądała na poruszoną i zamiast jeść zaczęła mówić:
- Straszne zmartwienie!! Tuz za tym dużym zakrętem, który znajduje się jeszcze wyżej niż mój dom, mieszka jeż...
Tomek poruszył się niespokojnie, Matylda zaś ciągnęła dalej:
- Podobno wyszedł dzisiaj o świcie na krótki spacer i do tej pory nie wrócił! Przeszukano już każdą norkę, zajrzano pod każdy krzak i każdy kamień. A po jeżu ani śladu! wszyscy są bardzo zasmuceni.
- Ojej - nie wytrzymał Tomek - co możemy zrobić?!?
- Trzeba go znaleźć - zadecydował jelonek Piotruś, a Basia dodała:
- Powinniśmy zacząć szukać w miejscu, w którym widziano go po raz ostatni.
Przyjaciele zgodzili się, że to dobry pomysł i zaczęli szykować się do wymarszu. Wędrujące grzyby niespokojnie przebierały nóżkami.
Nie uszli nawet kilkunastu kroków, kiedy lisek Maciek zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać.
- Słyszysz coś? - zapytały zwierzątka.
- Słyszę czyjś płacz, dochodzi stamtąd - wskazał na wijący się i szemrzący cicho strumień. Matylda natychmiast poleciała we wskazanym przez Maćka kierunku i po chwili zawołała:
- Chodźcie tu szybko!
Zwierzęta pobiegły nad wodę i zobaczyły, że na kamieniu, na środku strumienia leży wyczerpany jeż. Basia weszła do wody i delikatnie wzięła zwierzątko na rogi przenosząc na brzeg. Matylda powiedziała:
- Polecę powiedzieć wszystkim, że się znalazł! - i za chwilę już jej nie było.
Przyjaciele otoczyli jeżyka opieką i czuwali przy nim czekając, aż dojdzie do siebie. Nazwali go Jeżyk Wodniczek i imię to przylgnęło do niego na dobre. Kiedy Wodniczek całkiem już wydobrzał, opowiedział co mu się przytrafiło, jak wpadł do strumienia i nie potrafił z niego wyjść. Przejęte ta historią zwierzęta pomyślały, że dla takich małych jeżyków strumień to zbyt niebezpieczne miejsce. Kiedy Tomek nieśmiało zaproponował, żeby Wodniczek przeprowadził się na Polanę, wszyscy bardzo się ucieszyli, bo chociaż dopiero co się poznali, bardzo się już polubili. Wodniczek zaś był najszczęśliwszym jeżem w okolicy.
Cdn.
Nowi bohaterowie:
Jeż Wodniczek
Sowa Matylda
No comments :
Post a Comment